
Pan Piotr czeka na to spotkanie przez kilka miesięcy. Podobnie jak ponad 300 innych osób był dzisiaj gościem na śniadaniu wielkanocnym u Brata Alberta w Lublinie. Takie wspólne posiłki przed świętami to już tradycja w wielu miejscach naszego regionu.

Po mszy świętej goście wkroczyli do niezbyt dużej jadalni przy kościele pw. św. Jozafata przy ulicy Zielonej w Lublinie. Posiłek wydawano w kilku turach, bo małe pomieszczenie nie było w stanie pomieścić wszystkich gości.
– Bardzo wiele osób, które przychodzą tutaj do Kuchni Brata Alberta, to są osoby samotne. Osoby, które chcą poczuć wspólnotę z innymi ludźmi, z innymi osobami, które również znalazły się w ciężkiej sytuacji. Podczas wspólnego posiłku mogą dzielić swoje troski między sobą, dzielić się swoimi doświadczeniami i pocieszać się nawzajem – powiedział nam biskup Mieczysław Cisło, biskup pomocniczy senior Archidiecezji Lubelskiej.
– My tutaj codziennie jesteśmy otwarci do tego, żeby tym osobom pomagać jak możemy. Natomiast te święta mają taki szczególny wymiar, bo właśnie wiele osób przychodzi tutaj nie tylko po to, żeby coś zjeść, ale po to, żeby wspólnie świętować. Dla wielu osób to jest i będzie jedyny świąteczny posiłek, który spożyją wspólnie, a nie w samotności – dodał duchowny.
Jeszcze przed modlitwą porozmawialiśmy z panem Piotrem, który od lat jest gościem świątecznych śniadań u Brata Alberta. - Cenię sobie ludzie, których tu spotykam. Lubię tę atmosferę. Dla mnie ważna jest rozmowa z innymi, którzy są w podobnej sytuacji. Wszystko jest smaczne, a ludzi z Bractwa przemili – zwierzył się nam mężczyzna.
Po wspólnej modlitwie wszyscy zasiedli do stołu. – Dzisiaj podajemy żurek, jajka, sos tatarski, białą kiełbasę, sałatkę warzywną i słodkości – wyliczała Anna Wypuszcz, która już ponad 30 lat jest wolontariuszką. – Zaczynałam razem z księdzem Mazurem – dodała.
Po posiłku każdy otrzymał paczkę. – Przygotowaliśmy 360 pakietów świątecznych. W środku jest olej, kasza gryczana, biała kiełbasa, dwie konserwy, majonez, dżem, 6 jajek na twardo i pasztecik – dodał Dariusz Abramek, kandydat na wolontariusza w Bractwie.
Dary żywnościowe można przynoś cały czas.
– Teraz przed świętami można jeszcze przynosić żywność z długim terminem ważności, ponieważ osoby potrzebujące przychodzą do kuchni Brata Alberta ciągle, przez cały rok. Jeżeli jakaś osoba nie dotrze dzisiaj na posiłek, przyjdzie jutro czy pojutrze, to również dostanie od nas paczkę z żywnością na święta. Można również wpłacać dowolne darowizny, czy to przelewem, czy gotówką w biurze Bractwa Miłosierdzia. Czekamy też na wsparcie z odpisu podatkowego z półtora procenta. Z wpłaconych darowizn regulujemy bieżące rachunki za prąd, wodę, media – zakończyła Małgorzata Krauze-Hałas, prezes zarządu Bractwa Miłosierdzia im. św. Brata Alberta.
